Cześć!
W dzisiejszym poście opowiem Wam o festynie wiosennym w naszej stajni który odbędzie się juz jutro :)
Ale na początku coś o tradycji ...
Każdego roku w naszej stajni organizowany jest piknik rodzinny zwany festynem wiosennym. Jest tam mnóstwo atrakcji różnego rodzaju, dla dzieci , młodzieży i dorosłych.
Oto plan festynu:
* 9:00-9:30 : uroczyste rozpoczęcie i powitanie przez pracowników stajni.
Przedstawienie atrakcji, co gdzie się znajduje itd.
* 10:00 -12:00- pokaz koni sportowych naszej stajni , przedstawienie osiągnięć,
możliwość zrobienia sobie zdjęcia.
*12:00-13:00 -czas wolny , przejażdżki na kucykach i większych koniach, zwiedzanie stajni ,
* 13:00-13:30 - konkursy dla dzieci , zabawy, mini zawody w przeciąganiu liny
*13:30- 15:00 - czas wolny
*15:00-17:00- zawody stajenne, rywalizacja we wszystkich konkurencjach
*17:00-17:30- czas wolny,możliwość przejazdu bryczką lub na kucyku
*17:30-18:30- pokaz najpiękniejszych koni naszej stajni , zaplatanie grzyw, ogonów, pamiątkowe zdjęcia
*18:30-19:00- czas wolny
*19:00-20:00- występ zespołu ludowego
*21:00-22:00- ognisko
*22:00-zakończenie
Konie do przejażdżek :
,Tadzik, Nagietka, Seir Fox i Piorun
Konie biorące udział w pokazie sportowym:
Rexona, Chester, Alex, Rubin,Picasso i White B.
Konie do bryczek:
1. Ramzes i Praga
2. Focus i Flavia
3. Revia i Jazz
Konie biorące udział w pokazie najpiękniejszych koni:
Samba, Salsa , Francisca, Florida, Aztec
Uczestnicy zawodów:
Justyna M. i Rio
Nuta i Mela L.
Torrdes Del Paine i Kamila D.
Cherry Cake i Asia P.
Gracja i Ela K.
Nemezis i Kasia M.
Mamy nadzieję że wszyscy bardzo dobrze przygotują się do festynu i będzie bardzo przyjemnie :)
Trzeba jeszcze przygotować poczęstunki i całą resztę :/ Dużo pracy przed nami ;c
To ja lecę przygotować dekoracje !
Pozdrawiam!
~Roxy
sobota, 23 kwietnia 2016
niedziela, 20 marca 2016
Poranna lonża i przygotowania w QC ❤
Cześć!
Dzisiaj opowiem Wam o dzisiejszym pracowitym przedpołudniu w stajni. Stwierdziłam że przydałby się jakiś dłuższy post ^^
Obudziłam się okolo 7. Promienie Słońca przebijały się przez drzewa i wszelką roślinność. Wstałam , zjadłam śniadanie , ubrałam się i poszłam wypuścić konie na padoki. Na początku konie ze stajni sportowej
potem z rekreacyjnej. Na koniec zostawiłam sobie stadko rozbrykanych kucyków.
Poszło nie tak źle chociaż Toffi jak zwykle musiał zwiać. Wreszcie pogoda dopisywała , można było normalnie prowadzić jazdy.
Wybiło wpół do dziewiątej. O 11:30 miała być pierwsza lonża. Troche czasu mi zostało a wiec postanowiłam go jakoś wykorzystać. Poszłam przeczyścić ochraniacze dla White Beauty, bo po ostatnim terenie wyglądały jak siedem nieszczęść.
Praca skończona. Nadszedł czas na ogarniecie łazienki i siodlarni. Zamiatałam spokojnie siodlarnie gdy nagle do stajni wpadła Mela. Jak zwykle zwariowana, zakręcona - cała Mela...
-Jest coś do pracy ? - zapytala energicznie.
- Możesz pozamiatać kilka boksów -wymyśliłam na poczekaniu.
-Ok.
***************************************
Prace skończyłyśmy kilka minut po 10. Nie było tak łatwo... Okazało się że w łazience przecieka rura. Trzeba było wezwać hydraulika ... Masakra...
- Mel, idź po szczotki dla Cherry, a ja sprowadzę ją z padoku. Ok?
- I cos jeszcze?
- Możesz przynieść jeszcze uwiąz.
Mam nadzieje ze Chercia za bardzo sie nie ubrudziła ...ehh
No ale nie byłaby sobą gdyby nie wyglądała jak koń w panierce z kurczaka. Masa zaschniętej gliny i błota...
Wszystko przygotowane - można czyścić .
*******************************
Wybiła 11. Jeszcze pół godziny.
Trzeba się sprężyć bo ch zostało nam jeszcze troche pracy. Przyspieszyłyśmy i szło nam o wiele lepiej , w właśnie takim tępie .
Po kilku minutach Chercia została wyczyszczona na błysk.
Teraz tylko sprzęt. Z tymi czynnościami poszlo bardzo łatwo. Akurat ta pani nie miała z tym problemu .W nowym różowo fioletowym zestawie wyglądała prześlicznie.
Nadeszła godzina lekcji. Przyjechała Martyna - dziewczynka która miała jeździć na Cherry.
Przygotowała toczek , ubrała kamizelkę i była gotowa. Zaczęliśmy jazdę.
Na początku stępowanie i rozgrzewka jeźdźca.
W tym przypadku jest to bardzo ważne.
Potem lekki kłusik ,ćwiczenie poprawnego anglezowania, równowaga , zmiana nogi.
Martyna miała problemy z równowagą a więc poćwiczyłyśmy w stepie. Po kilku minutach było już widać postępy. W kłusie 'wysiadywanym' było lepiej jej wykonywać zatrzymania a wiec utrwaliłyśmy to. Szło coraz lepiej. Zostało 15 minut do końca lekcji.
Rozwiązałam wodze i wyregulowałam je tak aby były równej długości. Martyna na początku nie potrafiła utrzymać rąk na równej wysokości, ale potem dała radę. Zaczęłyśmy ćwiczyć anglezowanie z wodzami. Nie w jakimś szaleńczym kłusie lecz w spokojnym , nieco leniwym. Cherry chodziła na lonży świetnie.
Pięć minut do końca...
Prawie na odpoczynek. Marti wydłużyła wodze klaczy i ruszyły powolnym stępem.
- Ale się zmęczyłam- odetchnęła
-Ale dałaś sobie rade - posłałam jej szczery uśmiech.
Trzeba kończyć, już prawie dwunasta.
Po jeździe Mela pomogła rozsiodłać klacz dziewczynce oraz wstawić do boksu.
Uff teraz czas na odpoczynek dla mnie...
******************************************
Mam nadzieje ze się podobało !
Z góry przepraszam za błędy :(
To do następnego !
Roxy
Dzisiaj opowiem Wam o dzisiejszym pracowitym przedpołudniu w stajni. Stwierdziłam że przydałby się jakiś dłuższy post ^^
Obudziłam się okolo 7. Promienie Słońca przebijały się przez drzewa i wszelką roślinność. Wstałam , zjadłam śniadanie , ubrałam się i poszłam wypuścić konie na padoki. Na początku konie ze stajni sportowej
potem z rekreacyjnej. Na koniec zostawiłam sobie stadko rozbrykanych kucyków.
Poszło nie tak źle chociaż Toffi jak zwykle musiał zwiać. Wreszcie pogoda dopisywała , można było normalnie prowadzić jazdy.
Wybiło wpół do dziewiątej. O 11:30 miała być pierwsza lonża. Troche czasu mi zostało a wiec postanowiłam go jakoś wykorzystać. Poszłam przeczyścić ochraniacze dla White Beauty, bo po ostatnim terenie wyglądały jak siedem nieszczęść.
Praca skończona. Nadszedł czas na ogarniecie łazienki i siodlarni. Zamiatałam spokojnie siodlarnie gdy nagle do stajni wpadła Mela. Jak zwykle zwariowana, zakręcona - cała Mela...
-Jest coś do pracy ? - zapytala energicznie.
- Możesz pozamiatać kilka boksów -wymyśliłam na poczekaniu.
-Ok.
***************************************
Prace skończyłyśmy kilka minut po 10. Nie było tak łatwo... Okazało się że w łazience przecieka rura. Trzeba było wezwać hydraulika ... Masakra...
- Mel, idź po szczotki dla Cherry, a ja sprowadzę ją z padoku. Ok?
- I cos jeszcze?
- Możesz przynieść jeszcze uwiąz.
Mam nadzieje ze Chercia za bardzo sie nie ubrudziła ...ehh
No ale nie byłaby sobą gdyby nie wyglądała jak koń w panierce z kurczaka. Masa zaschniętej gliny i błota...
Wszystko przygotowane - można czyścić .
*******************************
Wybiła 11. Jeszcze pół godziny.
Trzeba się sprężyć bo ch zostało nam jeszcze troche pracy. Przyspieszyłyśmy i szło nam o wiele lepiej , w właśnie takim tępie .
Po kilku minutach Chercia została wyczyszczona na błysk.
Teraz tylko sprzęt. Z tymi czynnościami poszlo bardzo łatwo. Akurat ta pani nie miała z tym problemu .W nowym różowo fioletowym zestawie wyglądała prześlicznie.
Nadeszła godzina lekcji. Przyjechała Martyna - dziewczynka która miała jeździć na Cherry.
Przygotowała toczek , ubrała kamizelkę i była gotowa. Zaczęliśmy jazdę.
Na początku stępowanie i rozgrzewka jeźdźca.
W tym przypadku jest to bardzo ważne.
Potem lekki kłusik ,ćwiczenie poprawnego anglezowania, równowaga , zmiana nogi.
Martyna miała problemy z równowagą a więc poćwiczyłyśmy w stepie. Po kilku minutach było już widać postępy. W kłusie 'wysiadywanym' było lepiej jej wykonywać zatrzymania a wiec utrwaliłyśmy to. Szło coraz lepiej. Zostało 15 minut do końca lekcji.
Rozwiązałam wodze i wyregulowałam je tak aby były równej długości. Martyna na początku nie potrafiła utrzymać rąk na równej wysokości, ale potem dała radę. Zaczęłyśmy ćwiczyć anglezowanie z wodzami. Nie w jakimś szaleńczym kłusie lecz w spokojnym , nieco leniwym. Cherry chodziła na lonży świetnie.
Pięć minut do końca...
Prawie na odpoczynek. Marti wydłużyła wodze klaczy i ruszyły powolnym stępem.
- Ale się zmęczyłam- odetchnęła
-Ale dałaś sobie rade - posłałam jej szczery uśmiech.
Trzeba kończyć, już prawie dwunasta.
Po jeździe Mela pomogła rozsiodłać klacz dziewczynce oraz wstawić do boksu.
Uff teraz czas na odpoczynek dla mnie...
******************************************
Mam nadzieje ze się podobało !
Z góry przepraszam za błędy :(
To do następnego !
Roxy
piątek, 19 lutego 2016
Florida- klacz o wielkim sercu ♥
Cześć Wszystkim! Jak już wcześniej wspominałam miał być posteł o klaczy która dotarła do nas zamiast jechać w swą ostatnią podróż. . . na rzeź.... A więc post jest ^^
Opowiem Wam jej historie ♥
Florida urodziła się na wsi , u hodowcy. Miała bardzo żadkąwadę serca. Niektórzy nie dawali jej jakichkolwiek szans na przeżycie ... Wszyscy liczyli się z tym że w każdej chwili może odejść, chociaż zawsze była jakaś iskierka nadziei . . .
Od samych narodzin wydawała się być spokojna i zrównoważona. Byłaby idealnym koniem do nauki jazdy lecz jej serce nie pozwalało na taki wysiłek. No cóż ... trudno....
Floryda część swojego młodzieńczego życia spędziła w małej stajence wraz ze swoją matką która nie mogła niestety cały czas jej towarzyszyć. Flo stała się samotna, odizolowana od innych źrebiąt.
Stan klaczy z roku na rok wydawał się polepszać. Podawano jej leki które powoli maskowały jej wadę.
Gdy miała rok i kilka miesięcy prawie wyzdrowiała - co było niemożliwe. Chociaż nadal potrzebowała osoby odpowiedzialnej, która potrafiłaby zająć się takim zwierzęciem. Musiała w końcu jeździć na kontrole do weterynarza co miesiąc, czasem nawet co tydzień. Weterynarz finalnie uznał że klacz nie będzie mogła się wysilać, a nawet być ujeżdżana. Gdy do hodowcy dotarła taka wieść postanowił sprzedać klacz do specjalistycznego ośrodka. Nie było to miejsce idealne, wręcz przeciwnie. Florida wiodła tam spokojne życie aż do dnia gdy ośrodek nie był w stanie utrzymać tyle kopytnych- w większości schorowanych. Postanowił więc sprzedać niektóre konie do innych ośrodków a te za dużą stawkę rzeźnikowi. Flo miałą wtedy 10 lat.
Ostatecznie postanowiliśmy wykupić Florcie od rzeźnika.Od początku coś w niej było, to coś co sprawiało ze nie dało się przejść obojętnie... Dzięki wsparciu naszych wolontariuszy i całej obsady QC Florida jest już bezpieczna i mieszka sobie spokojnie w boksie. Obecnie ma 15 lat. Gdy uzbieramy odpowiednią kwotę przeznaczymy ją na operację serca dla Flo. Mamy nadzieje ze się powiedzie ;)
Narazie jednak będzie pracować na lonży i przy zajęciach natural c: Od razu widać ze mądra z niej klaczka <3
Ok, to ja już zmykam bo późno ;c
Cieplutkie Pozdrowionka
Roxy
Opowiem Wam jej historie ♥
Florida urodziła się na wsi , u hodowcy. Miała bardzo żadkąwadę serca. Niektórzy nie dawali jej jakichkolwiek szans na przeżycie ... Wszyscy liczyli się z tym że w każdej chwili może odejść, chociaż zawsze była jakaś iskierka nadziei . . .
Od samych narodzin wydawała się być spokojna i zrównoważona. Byłaby idealnym koniem do nauki jazdy lecz jej serce nie pozwalało na taki wysiłek. No cóż ... trudno....
Floryda część swojego młodzieńczego życia spędziła w małej stajence wraz ze swoją matką która nie mogła niestety cały czas jej towarzyszyć. Flo stała się samotna, odizolowana od innych źrebiąt.
Stan klaczy z roku na rok wydawał się polepszać. Podawano jej leki które powoli maskowały jej wadę.
Gdy miała rok i kilka miesięcy prawie wyzdrowiała - co było niemożliwe. Chociaż nadal potrzebowała osoby odpowiedzialnej, która potrafiłaby zająć się takim zwierzęciem. Musiała w końcu jeździć na kontrole do weterynarza co miesiąc, czasem nawet co tydzień. Weterynarz finalnie uznał że klacz nie będzie mogła się wysilać, a nawet być ujeżdżana. Gdy do hodowcy dotarła taka wieść postanowił sprzedać klacz do specjalistycznego ośrodka. Nie było to miejsce idealne, wręcz przeciwnie. Florida wiodła tam spokojne życie aż do dnia gdy ośrodek nie był w stanie utrzymać tyle kopytnych- w większości schorowanych. Postanowił więc sprzedać niektóre konie do innych ośrodków a te za dużą stawkę rzeźnikowi. Flo miałą wtedy 10 lat.
Ostatecznie postanowiliśmy wykupić Florcie od rzeźnika.Od początku coś w niej było, to coś co sprawiało ze nie dało się przejść obojętnie... Dzięki wsparciu naszych wolontariuszy i całej obsady QC Florida jest już bezpieczna i mieszka sobie spokojnie w boksie. Obecnie ma 15 lat. Gdy uzbieramy odpowiednią kwotę przeznaczymy ją na operację serca dla Flo. Mamy nadzieje ze się powiedzie ;)
Narazie jednak będzie pracować na lonży i przy zajęciach natural c: Od razu widać ze mądra z niej klaczka <3
Ok, to ja już zmykam bo późno ;c
Cieplutkie Pozdrowionka
Roxy
czwartek, 28 stycznia 2016
Zima ♥
Hej ♥
Pod ostatnim postem na tym blogu pojawiło się wiele komentów typu ,, proszeee napisz'' itd
A jeśli Wam się spodobało to czemu nie ^^
* * *
9 stycznia 2016 roku, około godziny 22:00 przyszedł na świat drugi źrebak Salsy. Jednogłośnie stwierdziliśmy że maluch będzie miał na imię Nubir. Od samego początku był silny, odważny - co jest przeciwieństwem cech Pestki , jego siostry. Mamy nadzieję że się dogadają.
Oczywiście Mela i Justyna nie mogły odpuścić sobie zimowego terenu :) Na początku trochę postępowały a potem przeszły do lekkiego kłusa. Powstrzymały się od galopu bo było bardzo ślisko , następnym razem będzie lepiej.
Ja natomiast poszłam zrobić foty koniom na padoku. Uchwyciłam też dziewczyny, musi być jakaś pamiątka do albumu ♥
Niestety zdjęcia nie chcą sie wgrać :(
To Kiedy indziej ^^
Ostatnio wykupiliśmy też pewną klacz z rzeźni ale o tym bedzie osobny post :)
Ok, to dzisiaj na tyle ;*
Pozdrawiam Cieplutko
Roxy
Pod ostatnim postem na tym blogu pojawiło się wiele komentów typu ,, proszeee napisz'' itd
A jeśli Wam się spodobało to czemu nie ^^
* * *
9 stycznia 2016 roku, około godziny 22:00 przyszedł na świat drugi źrebak Salsy. Jednogłośnie stwierdziliśmy że maluch będzie miał na imię Nubir. Od samego początku był silny, odważny - co jest przeciwieństwem cech Pestki , jego siostry. Mamy nadzieję że się dogadają.
Oczywiście Mela i Justyna nie mogły odpuścić sobie zimowego terenu :) Na początku trochę postępowały a potem przeszły do lekkiego kłusa. Powstrzymały się od galopu bo było bardzo ślisko , następnym razem będzie lepiej.
Ja natomiast poszłam zrobić foty koniom na padoku. Uchwyciłam też dziewczyny, musi być jakaś pamiątka do albumu ♥
Niestety zdjęcia nie chcą sie wgrać :(
To Kiedy indziej ^^
Ostatnio wykupiliśmy też pewną klacz z rzeźni ale o tym bedzie osobny post :)
Ok, to dzisiaj na tyle ;*
Pozdrawiam Cieplutko
Roxy
sobota, 19 września 2015
WItam :D
Cześć ! tutaj Donia Schleich , znacie mnie pewnie z bloga również o figurkach schleich, którego także prowadzę . . . ale, to nie bedzie to to samo. . . tam są opisy, różne zdarzenia , candy. . . a tutaj wszystko będzie przedstawiane jak gdyby w rzeczywistości , każde zwierzę będzie traktowane jak członek wielkiej rodziny, którą tworzą wolontariusze, podopieczni i obsada wspaniałej stadniny Quiet Corner . . . choć nie zawsze będzie kolorowo , nikt nie traci nadzieji . . . Ta stadnina powstała z myślą o miłośnikach koni , aby każdy mógł tutaj poszerzać swą wiedzę na temat tych pięknych zwierząt, spędzać z nimi czas oraz pomagać . . . ale też o niepotrzebnych, schorowanych rumakach , którym należałaby się pożądna emerytura . . . a one stoją , bez grama nadzieji , przywiązane bezlitośnie do wnętrza przyczepy. Zdezorientowane, nie wiedzą kompletnie gdzie są i po co . . . widzą wiele innych cierpiących, wołających o pomoc zwierząt, i napewno zadają sobie to pytanie ,, Dlaczego? ". Dla niektórych , koń to rzecz za którą można dostać pieniądze, wiele handlarzy patrząc na konia , wycenia go ,, za ile pieniędzy poszedłby na rzeź " - czy to nie okropne ? obsada naszej stajni nie toleruje takiego zachowania , nie przechodzi też obojętnie, tylko działa jak najprędzej! Większość koni - tych do jazdy , to spokojne zrównoważone wierzchowce , które kiedyś były na łożu śmierci . . . udało nam się je okiełznać, pokazać , że tutaj będzie im lepiej, tutaj żaden z nich nie zazna cierpienia, w gronie wspaniałych wolontariuszy . . . Mam nadzieję że blog będzie ciekawy i przybędzie do niego wiele czytelników ^^ tutaj kilka zdjęć naszych milusińskich :)
Na ostatniej fotce prezentuje się najnowszy podopieczny naszej stajni - kucyk islandzki Piorun :) już od pierwszych chwil w stajni został ulubieńcem Justyny :) w następnym pościku postaram się wstawić całą historię zakupu Pioruna :) No to do następnego postu :)
Roxy ♥ / Donia Schleich ;)
Na ostatniej fotce prezentuje się najnowszy podopieczny naszej stajni - kucyk islandzki Piorun :) już od pierwszych chwil w stajni został ulubieńcem Justyny :) w następnym pościku postaram się wstawić całą historię zakupu Pioruna :) No to do następnego postu :)
Roxy ♥ / Donia Schleich ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)